NAJLEPSI „CYNGLE” ŁUKASZA CIEPLIŃSKIEGO. Cz. II. Józef Gutkowski ps. „Kania”, „Barański”

[…] strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym – Józef Piłsudski, 7 sierpnia 1927 roku.

Józef Gutkowski, fot. ze zbiorów rodziny Gutkowskich

W 2010 roku w Zeszytach Historycznych WiN-u ukazał się biogram Józefa Gutkowskiego „Kani”, który spowodował prawdziwy przełom w badaniach nad strukturami poakowskiej konspiracji antykomunistycznej w okolicach Rzeszowa. Okazało się bowiem, że z rozkazu Łukasza Cieplińskiego „Konrada” oraz dowództwa Obwodu AK-„NiE”-DSZ Rzeszów odpowiadał on za likwidację agentury NKWD na terenie północnej i zachodniej części powiatu rzeszowskiego w pierwszych miesiącach sowieckiej okupacji. Był nieuchwytny. Przez wiele lat komunistyczna bezpieka starała się ustalić jego miejsce pobytu i dalsze losy – bezskutecznie. Udało się to dopiero w ostatnich latach jego rodzinie. Jako pierwsi publikujemy jego pełne londyńskie dossier. 

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

KONSPIRACJA ANTYNIEMIECKA I ANTYSOWIECKA.

Józef Gutkowski  urodził się 19 marca 1919 roku w Przybyszówce w powiecie rzeszowskim jako syn Andrzeja i Franciszki z domu Pisarek. Po ukończeniu szkoły powszechnej, uczęszczał do gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego w Rzeszowie, którego jednak nie ukończył „z powodu ciężkich warunków materialnych rodziców”. Dokształcał się w szkole zawodowej im. Marcina Borelowskiego w Rzeszowie, którą ukończył otrzymując dyplom. W tym samym czasie przeszedł przeszkolenie wojskowe w 17 pułku piechoty, zaliczając 6-ciotygodniowy obóz szkoleniowy przysposobienia wojskowego oraz kurs instruktorski. Od czerwca 1940 roku działał w konspiracji. W lutym 1941 roku został zaprzysiężony do Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) przez Walentego Kawalca w Placówce ZWZ-AK Trzciana krypt. „Świerk”, „82”, „37”. Otrzymał pseudonim „Kania”. Początkowo został przydzielony do plutonu pod dowództwem Józefa Frankiewicza „Marcina”. Pełnił tam funkcję łącznika. W sierpniu 1942 roku otrzymał awans na starszego strzelca. Następnie oddelegowany został do oddziału wywiadowczo-sabotażowego Antoniego Wołowca „Pantery”, który wchodził w skład „Wedety” – komórki wywiadowczo-sabotażowej Biura Informacji i Propagandy Inspektoratu AK Rzeszów. Pod pseudonimami „Barański” i „555” pracował również w kontrwywiadzie na terenie placówki, rozpracowując zarówno agenturę niemiecką jak i sowiecką. Podlegał wówczas Mieczysławowi Łagowskiemu ps. „Iskra”, oficerowi wywiadu i kontrwywiadu w Rzeszowskim Obwodzie AK. 29 listopada 1943 roku ukończył kurs szkoły podoficerskiej w placówce i otrzymał awans do stopnia kaprala. Zaliczył również kurs minerski zorganizowany w 1943 roku dla żołnierzy placówki. Wchodził w skład plutonu dywersyjnego placówki pod dowództwem Tadeusza Dziedzica „Gruszy”. Od marca 1944 roku był poszukiwany przez Gestapo. Ukrywał się w mieszkaniu dowódcy placówki Józefa Frankiewicza „Marcina”. W kwietniu 1944 roku został oddelegowany do utworzonego na szczeblu Obwodu AK Rzeszów szkoleniowego oddziału partyzanckiego krypt. „Rakieta”. Dowodził nim ppor. Roman Dziadek „Kos”. Kandydatów do oddziału przedstawiały poszczególne placówki AK, bądź też bezpośrednio werbowali dowódcy. Znaleźli się w nim przeważnie spaleni i poszukiwani przez Gestapo za udział w dywersji oraz wybrani z konspiracyjnych kursów podchorążych, bądź też kursów podoficerskich. Zadaniem oddziału była m.in. likwidacja szczególnie groźnych działaczy PPR. Jego żołnierze przeprowadzili w tym czasie kilka likwidacji miejscowych działaczy komunistycznych. Po rozwiązaniu oddziału Gutkowski dowodził patrolem dywersyjnym na terenie Placówki AK Trzciana. Walczył przeciw Niemcom w akcji „Burza” w okolicach Bratkowic, urządzając zasadzki na transporty nieprzyjaciela. Dowodzona przez niego drużyna weszła w skład straży porządkowej jaką utworzyła AK w oswobodzonym od Niemców Rzeszowie. Otrzymał wówczas legitymację wystawioną przez akowskiego komendanta miasta Adama Długosza „Dębinę”. Po wejściu na te tereny Sowietów pozostał w konspiracji. W sierpniu 1944 roku odpowiadał m.in. za magazyn broni przeznaczonej dla plutonu AK udającego się na pomoc walczącej Warszawie. Jego drużyna została zaskoczona w Świlczy przez sowieckie NKWD w czasie czyszczenia broni. Doszło do wymiany ognia, w trakcie której zginął żołnierz AK o pseudonimie „Wilczur”. Po krótkiej walce udało mu się uciec, skacząc z drugiego piętra budynku w którym mieścił się magazyn i ostrzec dowódcę placówki. Trzech innych żołnierzy dostało się w ręce Sowietów.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

ROZKAZY LKWIDACJI AGENTÓW NKWD  

Dalsze zaostrzenie stosunku nowego okupanta do AK nastąpiło po upadku Powstania Warszawskiego. Nakładały się na to represje zastosowane przez NKWD po nieudanej akcji na więzienie w Rzeszowie przeprowadzonej w nocy z 7 na 8 października 1944 roku przez obwodowe struktury dywersji w celu odbicia więzionych tam żołnierzy podziemia. Już dnia 19 października 1944 roku Trybunał Wojenny I Frontu Ukraińskiego skazał na śmierć czterech żołnierzy AK, w tym bohatera i uczestnika rzeszowskiej „Kośby”, kpr. Władysława Skubisza ps. „Pingwin” z Krasnego za posiadanie broni. Do dnia 24 października 1944 roku skazano w ten sposób na śmierć i rozstrzelano kilkudziesięciu innych. Egzekucje odbywały się w lasach koło miejscowości Głogów. Dalszych kilkuset żołnierzy Rzeszowskiego Okręgu AK wywieziono do łagrów. Wywiad AK zebrał na ten temat informacje i decyzją dowództwa ustalenia te zostały ogłoszone w prasie konspiracyjnej, co dla wielu żołnierzy podziemia było szokiem. Od tego czasu zarówno oni sami, jak i ich rodziny odczuwali stałe zagrożenie. Sytuacja ta wymuszała akcje o charakterze odwetowym skierowane przeciwko nowemu okupantowi i jego agenturze. Domagano się likwidacji konfidentów na uproszczonych zasadach, bez stosowania dotychczasowych procedur sądowych, celem ratowania struktur konspiracji przed rozbiciem, co dodatkowo wymuszało stosowanie procedur o charakterze doraźnym. Już w meldunku z dnia 27 sierpnia 1944 roku dowódca Inspektoratu Rzeszowskiego AK kpt. Łukasz Ciepliński „Pług” meldował dowódcy Podokręgu płk. Putkowi „Zwornemu” o rozkazie likwidacji konfidenta, który wsypał dwóch żołnierzy „Puli” (Propaganda uliczna AK), którzy następnie zostali rozstrzelani przez Sowietów. Z kolei płk Putek zwracał się do Komendy Okręgu Kraków o wytyczne w sprawie przyspieszonego orzekania kar śmierci przez wojskowe i cywilne sądy specjalne.

Fragment konspiracyjnego pisma Podokręgu Rzeszowskiego AK „Na Posterunku”, kopia ze zbiorów Archiwum THR

W wymienionym meldunku zawarte są także stwierdzenia o mnożących się donosach, podpaleniach, rozstrzeliwaniach organizowanych przeciw AK i społeczeństwu. Tymczasem o likwidacji konfidentów NKWD na terenie Inspektoratu Rzeszowskiego AK decydował osobiście Inspektor Łukasz Ciepliński po szczegółowym sprawdzeniu wniosku o likwidację. Wyjątek stanowiły wnioski o charakterze pilnym, w których decyzje mogli podejmować komendanci poszczególnych obwodów. Łukasz Ciepliński potwierdził w trakcie śledztwa prowadzonego przeciwko niemu przez UB w 1948 roku, zeznając m.in., że „[…] Do wydawania wyroków śmierci na działaczach PPR i wszystkich działaczach postępowych, którzy nie zgadzali się z politycznymi zamierzeniami rządu londyńskiego i tym samym byli naszymi przeciwnikami, byli upoważnieni w inspektoracie rzeszowskim AK komendanci poszczególnych obwodów, przy czym w przypadku gdy likwidacja jakiś działaczy, którzy byli nazywani konfidentami NKWD i władz bezpieczeństwa nie była pilna, wówczas o wykonaniu wyroku śmierci decydowałem ja sam, zaś w wypadkach nagłych likwidację przeprowadzali komendanci obwodów, o czym później składali mi meldunki. Informacje i wnioski o likwidację działaczy PPR napływały już od września 1944 roku m.in. od Józefa Liba „Skiby”, oficera kontrwywiadu będącego akowską wtyczką w Komitecie Wojewódzkim PPR. Znajduje to potwierdzenie w dokumentach, które później wpadły w ręce bezpieki oraz zeznaniach Łukasza Cieplińskiego, w których czytamy: […] Lib ps. „Skiba” dawał również i inne wnioski dotyczące likwidowania działaczy PPR oraz działaczy innych organizacji politycznych. Nazwisk ludzi, których Lib podał jako tych, których należy zlikwidować ze względu na ich obcy dla AK kierunek polityczny nie pamiętam […]. Lib dawał takie wnioski do Inspektoratu i były one, po uprzednim potwierdzeniu ich przeze mnie, wykonywane. Dodaję, że wnioski na likwidację stawiane przez Liba uważałem za bardzo ważne dla dalszej działalności konspiracyjnej Inspektoratu rzeszowskiego AK, ponieważ był on członkiem WK PPR i z tego powodu wnioski jego nie budziły u mnie zastrzeżeń.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

PLANY LIKWIDACJI PEŁNOMOCNIKÓW PKWN

14  października 1944 roku odbyła się odprawa dowództwa, na której oprócz Inspektora Cieplińskiego  byli obecni: Komendant Obwodu Rzeszowskiego AK Władysław Składzień „Twardy”, oficer wywiadu i kontrwywiadu inspektoratu Józef Król „Leon” oraz oficer wywiadu Obwodu Rzeszowskiego AK Mieczysław Kawalec „Kałuski”. W jej trakcie omówiono m.in. plany zlikwidowania czołowych działaczy PPR i PKWN: Witolda Konopki – Pełnomocnika PKWN, Jerzego Włodzimierza Zawadzkiego – I Sekretarza KW PPR w Rzeszowie, Mieczysława Zientarskiego – sekretarza organizacyjnego tegoż komitetu oraz kilku konfidentów współpracujących z organami bezpieczeństwa. Wcześniej kontrwywiad otrzymał od Inspektora Cieplińskiego polecenie i instrukcje rozpracowania wspomnianych działaczy. Meldunek zawierający m.in. szczegółowe dane osobowe tych ludzi wpłynął do inspektoratu już 26 września 1944 roku. Według późniejszych zeznań Łukasza Cieplińskiego, na spotkaniu tym zapadła decyzja o likwidacji tych osób. W tym samym czasie „Pług” wydał rozkaz, który według jego późniejszych zeznań mówił o tym, że: […] dowódcy poszczególnych obwodów wchodzących w skład inspektoratu rzeszowskiego AK są uprawnieni do wydawania wyroków śmierci i przeprowadzania ich tak na działaczach demokratycznych stronnictw politycznych, funkcjonariuszach UB i MO, jak i na członkach AK, którzy odeszli z organizacji AK i przeszli do obozu demokratycznego. W sprawach, które nie wymagały pilnej interwencji, Inspektor Ciepliński kierował w tym czasie doniesienia karne do Powiatowego Delegata Rządu RP na Kraj Władysława Martynuski „Zagrody”, który był jednocześnie prokuratorem Cywilnego Sądu Specjalnego i oskarżycielem w Komisji Sądzącej Wali Cywilnej orzekającej m.in. w sprawach wykroczeń przeciw postawie obywatelskiej Polaków. Jeden z takich wniosków datowany na 3 listopada 1944 roku dostał się później w ręce bezpieki. Przesłuchiwany na tą okoliczność Łukasz Ciepliński zeznał: […] Okazany mi dokument […] jest moim pismem skierowanym do delegata rządu londyńskiego na powiat rzeszowski Martynuski ps. „Zagroda”, który był szefem sądu specjalnego podległego delegaturze. W piśmie tym przesyłam doniesienie karne na zlikwidowanie Mazurka Teofila, którego działalność zagrażała bezpieczeństwu AK i proszę Martynuskę, aby spowodował szybkie rozpatrzenie sprawy i wydanie wyroku śmierci […]. Pismo powyższe sporządziłem na podstawie meldunków szefa obwodu błażowskiego AK Maciołka Józefa ps. „Żuraw”, które to meldunki w ilości trzech egzemplarzy dla poparcia mego wniosku , załączyłem do przesłanego do „Zagrody” pisma.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

ODDZIAŁ DO AKCJI SPECJALNYCH

Na rozkaz komendanta Obwodu AK Rzeszów z doświadczonych żołnierzy placówki AK Trzciana utworzono wydzielony oddział dywersyjny (grupę żandarmerii do akcji specjalnych) na czele którego stanął Kazimierz Micał. Od 11 listopada 1944 roku dowodzenie nad tym oddziałem przejął „Kania”. Podlegał on bezpośrednio Bolesławowi Jastrzębskiemu ps. „Jastrząb”, który pełnił obowiązki oficera dywersji zachodniej części Obwodu Rzeszowskiego AK. Jego zastępcą został Wojciech Kocan „Mak”. Przez oddział ten przewinęło się wielu żołnierzy pionu dywersji Placówki „Świerk”, m.in. Bronisław Adamiec „Rak”, który wcześniej pełnił służbę w plutonie wywiadowczo-sabotażowym Antoniego Wołowca „Pantery”, wchodzącym w skład „Wedety” – komórki wywiadowczo-sabotażowej Biura Informacji i Propagandy Inspektoratu AK Rzeszów. Jednak Trzon tego oddziału stanowili żołnierze liniowi z plutonu AK w Przybyszówce, m.in. Edward Pukała „Lis”, Tadeusz Grzesik, Tadeusz Feret „Dąbczak”, Walenty Czajak „Sprytny”, Paweł Wołowiec, Antoni Czajak i Antoni Rączy. Niestety, werbowanie przez Gutkowskiego żołnierzy z Przybyszówki odnowiło zadawniony konflikt pomiędzy nim a dowódcą Plutonu AK Przybyszówka Franciszkiem Czajakiem „Maczugą”, który zarzucał Gutkowskiemu, że ten „podbiera mu ludzi”. Czajak nie był ponadto zadowolony z tworzenia na jego terenie nowych, niezależnych struktur konspiracji, nad którymi nie będzie miał kontroli. Do tego dochodził również konflikt polityczny. Zarówno „Kania” jak i „Mak” nie ukrywali swych sympatii do ruchu ludowego. Brat „Maka” Tomasz pełnił wówczas odpowiedzialne funkcje w powiatowych strukturach podziemnego „Rocha”, a potem PSL. Czajak z kolei, był zawsze związany ze ścisłym kierownictwem AK i WiN, które od czasów okupacji niemieckiej „temperowało” zapędy ludowców do kontrolowania coraz to większych obszarów funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego. Znalazło to później potwierdzenie w zeznaniach jednego ze świadków, który na UB opisał spór kompetencyjny pomiędzy Czajakiem i Gutkowskim, z którym […] Czajak nie lubił się i prowadzili ze sobą różne sprzeczki bowiem ich poglądy polityczne były różne. Prawdopodobnie chodziło o napady rabunkowe na okolicznych mieszkańców. Potwierdził to również po wielu latach sam Czajak w trakcie rozprawy prowadzonej przeciwko niemu przed Sądem Wojewódzkim w Rzeszowie zeznając m.in., że […] Z opowiadania Frankiewicza wiem, że niejaki Gutkowski z bandy dywersyjnej za to, że przeszkadzałem mu w dokonywaniu kradzieży groził mi zastrzeleniem. Było to w czasie okupacji. Niezależnie od tego wyrok śmierci wydali na mnie Rączy Antoni i Kocan Wojciech. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że obciążając „Kanię” odpowiedzialnością za kradzieże, Franciszek Czajak starał się w ten sposób uniknąć odpowiedzialności za liczne na tym terenie akcje rekwizycji mienia. Konflikt z Czajakiem, który utrzymywał stały kontakt z MO i UB miał przynieść w przyszłości opłakane skutki, zwłaszcza dla Wojciecha Kocana „Maka”, który po złożonym przez „Maczugę” doniesieniu karnym został zlikwidowany przez patrol Straży WiN w 1946 roku.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

ŚMIERĆ AGENTÓW NKWD

Pomimo tych trudności oddział „Kani” skutecznie likwidował sowieckich agentów oraz współpracowników rodzimej bezpieki. Jak sam wspominał: […] Z grupą moją przeprowadziłem 11 akcji likwidacyjnych (wyroki) oraz kilkadziesiąt innych. Już dnia 2 listopada 1944 roku brał udział w likwidacji braci Tadeusza i Stanisława Osaków oraz ich ojca Józefa zamieszkałych w Świlczy i Przybyszówce. Według ustaleń późniejszego śledztwa, jako członkowie PPR współpracowali z NKWD nad rozpracowaniem miejscowych struktur AK. W akcji tej wzięły także udział patrole Józefa Zduna „Krucicy”, Bronisława Migały ps. „Mausera” i Tadeusza Dziedzica „Gruszy”. W tym samym czasie miał być zastrzelony PPR-owiec Stanisław Lubas zamieszkały w Świlczy, lecz udało mu się uciec w ostatniej chwili. W dniu 24 listopada 1944 roku „Kania” zlikwidował w Trzcianie Zenona Kornejczuka, zastępcę sowieckiego komendanta wojennego w Świlczy i współpracownika NKWD. Niestety przy wykonywaniu wyroku został prawdopodobnie omyłkowo zastrzelony Jan Czyż, gospodarz domu, u którego on mieszkał. W akcji tej brali także udział Bronisław Adamiec „Rak”, Edwad Pukała „Lis” i Stanislaw Świder „Lew”. To co działo się potem opisał w następujący sposób w swym życiorysie: […] NKWD szalało po prostu w pogoni za mną, aresztując ojca, braci, żonę, których po paru dniach śledztwa zwolniono aby znów za parę dni aresztować. Punktem szczytowym tych poszukiwań i rewizji była rewizja dnia 5 grudnia 1944 r., kiedy to grupa NKWD-zistów pod dowództwem komendanta wojennego ze Świlczy tak skatowała moją żonę będącą w ciąży, że parę godzin po odejściu oprawców nastąpiło rozwiązanie ciąży z 6-tygodniowym wyprzedzeniem. Represje te nie złamały jednak morale „Kani”. Jako spalony otrzymał zapewne od dowództwa propozycję przeniesienia na inny teren. Nie skorzystał z niej jednak, pragnąc zapewne kontynuować służbę, aby w ten sposób wziąć odwet na Sowietach. 26 listopada 1944 roku jego oddział „Kani” zlikwidował zamieszkałego w Słotwince PPR-owca Andrzeja Darbę. W tym samym czasie przeprowadzono także akcję rekwizycji mienia u funkcjonariusza MO Jareckiego w przysiółku Pustki oraz udaną akcję rozbicia magazynu cukru w Rzeszowie na ul. Mikośki.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

AKCJA NA KORNAKA

Najbardziej spektakularną akcją przeprowadzoną w omawianym okresie przez „Kanię” było jednak wykonanie w dniu 11 grudnia 1944 roku wyroku śmierci na Władysławie Kornaku, referencie gminnym UB i przewodniczącym Komisji Reformy Rolnej parcelującej majątek ziemski w miejscowości Dąbrowa w powiecie rzeszowskim. Dowództwo placówki wyznaczyło do jej przeprowadzenia Bronisława Adamca „Raka” i Edwarda Pukałę „Lisa” z patrolu dywersyjnego „Kani”, oraz Stanisława Świdra „Lwa” i Edwarda Piątka „Szczura” z patrolu Tadeusza Dziedzica „Gruszy”. Miejscem zbiórki był dom innego żołnierza dywersji Stanisława Misia „Rysia” w Woliczce. Położony na końcu wsi doskonale nadawał się do celów konspiracyjnych. Akcją dowodził Józef Gutkowski, który na miejscu odczytał zebranym treść wyroku Cywilnego Sądu Specjalnego. Interesujący opis dalszych wypadków przedstawił w swych wspomnieniach, uczestnik tamtych wydarzeń Bronisław Adamiec „Rak”: […] Gutkowski zaznajomił nas z miejscem zamieszkania Kornaka. Dodał, że w dworze stacjonuje batalion NKWD, może w nim być kapitan NKWD, który często go odwiedzał. Budynek, w którym mieszkał Kornak przylegał do budynku, w którym kwaterowało NKWD. Kiedy weszliśmy do wskazanego budynku, na korytarzu napotkaliśmy oficera NKWD. Został sterroryzowany i umieszczony w kuchni, gdzie pilnował go jeden z bojówkarzy Edward Pukała. Otworzyliśmy drzwi do mieszkania Kornaka. Ku naszemu zaskoczeniu w obszernym pokoju, raczej była to jakaś sala, było pełno chłopów. Kazaliśmy im położyć się na podłodze. Po wykonaniu zadania, opuściliśmy budynek. Edward Pukała ze Stanisławem Świdrem, a ja z Edwardem Piątkiem udaliśmy się do domów. Edward Piątek w październiku 1944 roku wraz ze mną brał udział w przejęciu list poborowych z posterunku milicji w Świlczy. Piątek zginął tragicznie od kul Służby Bezpieczeństwa [winno być: „Urzędu Bezpieczeństwa”- dop. M.M] jesienią 1945 roku w Słotwince, jego rodzinnej wiosce. Esbecy wrzucili martwego Piątka na wóz, przykryli łętami i śpiewali wracając z polowania na akowców. Zginął bardzo młody, odważny chłopak. Obie te akcje, tak na posterunku w Świlczy, jak w Dąbrówce, były kompletnie nie przygotowane. Nie miały żadnych zabezpieczeń. Przecież w obu przypadkach akcje te miały być odwołane w ostatniej chwili. Przecież wystawiono nas na pewną śmierć. Groziła nam utrata życia lub w razie pojmania tortury i śmierć. Zlekceważono podstawowe obowiązki ubezpieczenia takich niebezpiecznych akcji. W pierwszym wypadku posterunek pełen żołnierzy KBW [prawdopodobnie chodzi o jeden z batalionów operacyjnych NKWD lub „Smiersz”- dop. M.M.], w drugim – pokój, w którym odbywało się zebranie ponad dwudziestu rolników, w tym dwóch ubowców z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Rzeszowie. Jeden z nich Gil po wyroku konwojował mnie z Rzeszowa do więzienia w Przemyślu, a później do Wronek. Uciął sobie ze mną pogawędkę na temat tej akcji. Pytał – jak wyście zdążyli się wycofać skoro cały batalion NKWD został postawiony aby was schwytać[…].

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

REPRESJE

Po zorganizowaniu tych spektakularnych akcji „Kania” był zaciekle tropiony przez sowieckie NKWD. Jego rodzina i bliscy byli wielokrotnie zatrzymywani i bici. Jego bracia: Walenty Gutkowski, Jan Gutkowski „Harnaś” i Stanisław Gutkowski „Kanion”, którzy również służyli w AK, byli wielokrotnie zatrzymywani i przesłuchiwani. To samo spotkało jego ojca Andrzeja Gutkowskiego „Sępa”, dowódcę jednego z plutonów Batalionów Chłopskich (BCh) na terenie placówki, a potem dowódcę plutonu Wojskowej Służby Ochrony Powstania (WSOP). To nadzwyczajne poświęcenie „Kani” zostało jednak docenione przez dowództwo. Rozkazem z 23 stycznia 1945 roku został awansowany na stopień plutonowego ze starszeństwem od 11 listopada 1944 r. „za specjalnie wyróżniające wyniki w pracy” oraz przedstawiony do odznaczenia „Krzyżem Walecznych” przez dowódcę placówki. Na początku lutego 1945 r. kpt. Łukasz Ciepliński zorganizował w Rzeszowie odprawę oficerów Inspektoratu. Omawiano na niej przede wszystkim okoliczności i konsekwencje rozwiązania AK. Podjęto także decyzję o utworzeniu komórki likwidacyjnej Inspektoratu. Miała ona przeprowadzić do maja 1945 r. likwidację struktur, wypłacenie odpraw i ukrycie sprzętu oraz archiwaliów. „Konrad” zadecydował jednocześnie o wzmożeniu czynnego oporu. Przekazał podległym sobie komendantom obwodów rozkazy likwidacji działaczy PPR i funkcjonariuszy UB. Nakazem chwili było też zorganizowanie środków finansowych na przerzut spalonych żołnierzy na inny teren. W zaistniałej sytuacji dowództwo rzeszowskiego Obwodu AK zmuszone było liczyć na własne siły. Przystąpiono więc do planowania i realizowania akcji ekspropriacyjnych na składy, magazyny, przedsiębiorstwa, a także bogatych gospodarzy wysługujących się nowej władzy. Za organizację tych działań na terenie Obwodu AK-„Nie”-DSZ Rzeszów odpowiadali Mieczysław Kawalec oraz ppor. Wiktor Błażewski ps. „Orlik”, dowódca dywersyjnego oddziału dyspozycyjnego Inspektoratu. Podlegał im bezpośrednio p.o. oficera dywersji zachodniej części Rzeszowskiego Obwodu AK-„NiE”-DSZ Bolesław Jastrzębski „Jastrząb”, który bezpośrednio nadzorował działania oddziału „Kani” i innych patroli dywersyjnych na tym terenie.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

ANTYKOMUNISTYCZNE POWSTANIE

W dniu 22 lutego 1945 roku oddział „Kani” wziął udział w nocnym najściu na miejscowość Racławówka wraz z patrolami Tadeusza Dziedzica „Gruszy” i Bronisława Migały „Mausera”. Ostrzelano miejscowy posterunek milicji oraz zlikwidowano zastępcę komendanta tego posterunku Władysława Stachowicza. Zastrzelony milicjant, prawdopodobnie były akowiec, był znany ze szczególnej gorliwości w rozpracowywaniu miejscowych struktur AK. Tej samej nocy patrole „Kani”, „Mausera” i „Gruszy” udały się do sąsiedniej miejscowości Zgłobień gdzie wykonano orzeczone przez podziemny sąd wyroki na członkach PPR, którzy przewodniczyli komisji reformy rolnej parcelującej miejscowy majątek ziemski. Zastrzeleni to Jan i Stefania Kurc, Wojciech Kawa oraz Wojciech i Wiktoria Antosowie. W dniu 20 marca 1945 roku patrole „Kani”, „Gruszy” i „Mausera” zlikwidowały w miejscowości Zgłobień PPR-owca Andrzeja Gubernata oraz funkcjonariusza KWMO w Rzeszowie i członka PPR Walentego Kaszubę. Według późniejszych zeznań uczestników akcji, Kaszuba był  odpowiedzialny za śmierć żołnierza AK Edwarda Piątka „Szczura”, który został zastrzelony podczas akcji przeprowadzonej kilka dni wcześniej przez MO i UB. W tym samym dniu ciężko pobito jego braci Michała i Władysława. W późniejszych zeznaniach jakie obaj złożyli w PUBP w Rzeszowie, podali szczegółowe informacje o strukturze miejscowej AK i zaangażowaniu jej żołnierzy podczas akcji „Burza” oraz w działalność podziemną. Dodatkowo oskarżyli kilku milicjantów z Posterunku MO w Racławówce o współpracę z AK. Zeznania te zawierają nazwiska kilkudziesięciu osób i szereg informacji ich obciążających, takich jak nielegalne posiadanie broni, udział w akcjach dywersyjnych, dezercji z wojska czy też zbieranie informacji o członkach PPR z terenu gminy oraz udział w likwidacjach konfidentów. W późniejszym okresie obaj bracia rozpoczęli pracę w PUBP w Rzeszowie, co spowodowało iż byli zawzięcie tropieni przez „Kanię” jak również przez miejscową siatkę AK-„Nie”-DSZ. Tej samej nocy w Zgłobniu zostali ukarani karą chłosty za współpracę z UB Władysław Ciebiera, Julian Nalepa oraz Franciszek Mik z Woli Zgłobieńskiej. 27 marca 1945 roku grupa składająca się z oddziału „Kani” oraz patroli „Mausera” i „Gruszy”, na wyraźny rozkaz Komendy Obwodu dokonała zaboru 1332 litrów spirytusu z gorzelni Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Zgłobniu. Spirytus ten został w większości sprzedany, a pieniądze przeznaczone na cele organizacyjne. Trzy dni później w dniu 30 marca 1944 roku na polecenie dowództwa placówki połączone patrole „Kani”, „Gruszy” i Franciszka Rejmana „Bicza” zorganizowały wyprawę na młyn w Racławówce, stanowiący jedno z ogniw systemu aprowizacji dla wojska i UB. W akcji brało udział ok. 30 uzbrojonych żołnierzy podziemia. Zamierzano zarekwirować, z przeznaczeniem na cele organizacyjne większą ilość mąki i zboża. W czasie akcji, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach doszło do  detonacji granatu, którego odłamki pozbawiały oka Franciszka Rejmana „Bicza”, dowódcę miejscowego oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa (LSB). Akcję przerwano. Od tego czasu „Bicz” nosił jedno szklane oko. W meldunku sporządzonym po tym wydarzeniu przez Komendanta miejscowego posterunku MO znajduje się nieco inny opis wydarzeń: W nocy na 30 marca 1945 roku kilkunastu nie znanych osobników uzbrojonych w automaty napadło na dom młynarza Władysława Stachowicza zamieszkałego w Racławówce. Gdy ich nie wpuścił wywalili drzwi pobliskiego młyna. Tam strażnik Wojciech Rozborski stoczył z nimi walkę między cylindrami młyńskimi, chwycił jednego sprawcę za automat zasypując mu oczy otrębami, poczym skierował automat do sprawcy i ten wystrzelił raniąc sprawcę w bok dwoma strzałami. Rannego inni zabrali i poszli w kierunku Nosówki. Zrabowali 70 kilogramów mąki.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

UCIECZKA

Po tej nieudanej akcji Józef Gutkowski został przeniesiony na teren Placówki AK-„Nie”-DSZ Głogów. We współpracy z Oficerem Dywersji Inspektoratu Rzeszowskiego Wiktorem Błażewskim „Orlikiem” zorganizował na tym terenie patrol dywersyjny, w którego skład weszli m.in. Kazimierz Kozdrański, Edward Nędza i Tadeusz Rzeszutek z Zaczernia. Z rozkazu „Orlika” mieli oni zlikwidować kilku działaczy PPR z Trzebowniska, m.in. Walentego Tomakę, Tadeusza Mitkę oraz Mieczysława Nitkę z Zaczernia. Akcje te jednak nie doszły do skutku z względu na „terror i pacyfikacje ze strony NKWD”. Poszukiwany przez bezpiekę „Kania” został zmuszony do wyjazdu i ukrycia się na tzw. ziemiach odzyskanych. Dzięki komórce legalizacyjnej DSZ działającej na tamtym terenie w czerwcu 1945 roku otrzymał pracę kontrolera w Tymczasowym Zarządzie Państwowym w Cieszynie. Posługiwał się wówczas fałszywymi dokumentami na nazwisko Józef Pączek. Był tropiony przez grupę specjalną rzeszowskiego UB. Dnia 6 sierpnia 1945 roku został aresztowany przez miejscowy UB pod zarzutem działania na szkodę państwa. Prawdopodobnie nierozpoznany, wyszedł na wolność 6 listopada 1946 roku. W dniu 7 lutego 1947 roku zdecydował się przedostać do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Wybrał drogę przez Czechy. Na stacji kolejowej w Karlowych Varach zatrzymała go tamtejsza milicja. Po przesłuchaniu, jako poszukujący pracy, skierowany został do jednej z fabryk w rejonie Sudetów, gdzie pracował jako szlifierz łyżek. W sierpniu 1947 r. wraz z dwoma innymi Polakami przekroczył granicę czesko-niemiecką w rejonie miejscowości Aš. Wszyscy zostali aresztowani przez niemiecką policję graniczną. Wyrokiem sądu amerykańskiego w Rehau skazano go na 4 miesiące obozu karnego, z którego został zwolniony 1 grudnia 1947 roku. Dnia 4 grudnia 1947 roku został pozytywnie zweryfikowany przez Samodzielny Referat Likwidacyjny dla spraw Żołnierzy AK na terenie okupacji niemieckiej w Niemczech, który potwierdził posiadany przez niego stopień i odznaczenia. Wytworzone przy tej okazji akta stanowią do dzisiaj bezcenne źródło wiedzy o jego służbie w konspiracji.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

EMIGRACJA

Józef Gutkowski nie powrócił już do kraju. Zdawał sobie bowiem sprawę, że po powrocie czekają go więzienie, tortury, a może nawet śmierć. Przez długie lata pozostawał na liście osób poszukiwanych przez SB. Sprawę ostatecznie umorzono dopiero 26 lutego 1972 roku wskutek przedawnienia karalności popełnionych przez niego czynów. Z ustaleń rodziny wynika, że na początku lat 60. XX wieku wyemigrował z Niemiec do Australii na statku Wildflecken. Australijskie obywatelstwo otrzymał w 1967 roku. Pracował m.in. jako strażak. Był także zaangażowany w działalność wspierającą byłych żołnierzy Australijskich Sił Zbrojnych. Działał także w organizacjach polonijnych, m.in. w klubie polskim w Melbourne. Zmarł 20 września 1985 roku w Melbourne i tam też został pochowany. W pamięci swoich żołnierzy oraz bliskich pozostał człowiekiem niezwykle odważnym i obdarzonym niezwykłymi predyspozycjami. W zbiorach Archiwum Magazynu Historycznego „Tajna Historia Rzeszowa” zachowała się relacja Aleksandra Kocana, syna Wojciecha Kocana „Maka”, w której znajduje się bardzo ciekawy fragment poświęcony „Kani”:  […] Tato wychodził w nocy na jakieś akcje. Pomagał mu w tym wujek Tomasz. Razem chodzili. Pamiętam jak przychodzili do nas Antoni Rączy, Józef Gutkowski, Edward Pukała i Franciszek Czajak. Ojciec nie ufał Czajakowi. Po tych spotkaniach, czasami dowiadywał się, że Czajak źle się o nim wypowiadał. Z kolei z Gutkowskim byli najlepszymi kolegami. Często u nas bywał. Grali z ojcem w karty. „Kania” był niezwykle odważny, nie bał się niczego. Był gotów nawet zastrzelić Niemca na ulicy. Takim go zapamiętałem – wspominał Aleksander Kocan.

Marcin Maruszak

Autor dziękuje prof. dr hab. Grzegorzowi Ostaszowi oraz rodzinie Józefa Gutkowskiego, przede wszystkim Damianowi Gutkowskiemu i Kasprowi Kwiekowi za pomoc w napisaniu tego artykułu.

Akta weryfikacyjne Józefa Gutkowskiego ze zbiorów Studium Polski Podziemnej w Londynie, kopia ze zbirów Archiwum THR

Dodaj komentarz